Janusz Drzewucki nie jest strażnikiem literackiego Parnasu ani Panteonu. W szkicach o polskiej prozie ostatnich dziesięcioleci porusza się według własnych upodobań, nie próbując przy tym walczyć z ustalonymi hierarchiami. Po prostu ma własne zdanie, ma pisarzy, których twórczość regularnie monitoruje. I właśnie ten spokój pozwala mu na zbliżenie do obrazu obiektywnego. Dlatego nie posługuje się zapożyczonymi etykietkami, ani nie tworzy własnych. Jego talent krytyczny sprawia, że omawiane przez krytyka teksty są przedstawiane rzetelnie. Powiedziałbym nawet, że daje nam wiedzę o nich na takim poziomie, jak wymaga tego historia literatury. Drzewucki nie bawi się w aluzje, które odczytać potrafi niewielu i tylko dziś, nie puszcza oka. A ponieważ interesuje go mimetyczność prozy, wysiłek włożony przez autorów w trud przedstawiania świata, otrzymujemy obraz literatury nie zajętej (używając terminu Stempowskiego) własnym pępkiem, tylko rzeczywistością, która nas ukształtowała i w której żyjemy. Autor Obrony przypadku interesuje się nie tylko tematem, ale też możliwością jego uchwycenia, czyli strategią narracji pisarskich. Zachowuje jednak równowagę, nie przesadza ani w rozważaniach o społeczeństwie przedstawionym, ani analizach formalnych. Jeśli dołączymy do tych walorów klarowność stylu Drzewuckiego, jego nie hermetyczność (częstą niestety w literaturoznawstwie), trzeba stwierdzić, że jest to, w najlepszym tego słowa znaczeniu, książka popularyzatorska, którą można bez wahania polecić uczniom i studentom, którzy praktykują jeszcze sztukę czytania. Piotr Mitzner